wtorek, 12 lutego 2013

Long dream .. century.

Rozdział 19


Le: Proszę wyjść z sali i wrócić do domu. Na razie wszystko jest dobrze, ale cały czas dajemy jej marne szanse na to, że ona jak i dziecko przeżyją.
Z: Ale... Ale jak to?! To nie możliwe!
Le: Niestety. Proszę wrócić do domu panie Malik.
Lo: Choć Zayn. Wszystko będzie dobrze zobaczysz.
Z: Zamknijcie się kurwa wszyscy! Nic już nie będzie dobrze i nie oszukujcie już sami siebie! - Wykrzyczał po czym wybiegł z sali.
Zaraz po nim wyszedł Louis, lecz spokojniej.
H: Co mu się stało?
Lo: To już go przerasta. Musi pobyć chwilę sam. Dłuższą chwilę... Więc my możemy wracać do domu.
I: A co? Teraz jest już dobrze? Tylko nie mów, że..
Lo: Spokojnie. Żyje.
I: To dobrze. A ocknęła się?
Lo: Nie. Lekarze dają na to marne szanse.
*** Z perspektywy Zayna***
Jak zwykle kurwa pogoda odpowiadała moim emocjom. Lało, niebo było całe szare, ani jednego promyka słońca choć było lato. Nie wiedziałem gdzie iść, ale muszę pobyć sam. Przemyśleć to wszystko co się dzieje.  Cały czas nic do mnie nie docierało. Nie docierały do mnie słowa lekarzy, że ona może się nie obudzić, że może z tego nie wyjść. To wszytko mnie załamywało. Jest godzina 20:34 Dokładnie z zegarkiem na ręku. Nie wrócę dziś do domu. Nie chce. Wolę przespać się w parku albo pojechać taksówką do rodziców. Na pewno nie wrócę! Może jak wyjadę na parę dni przestanę o tym myśleć. Uspokoję się na chwilkę. Może ona w tym czasie się obudzi i wszystko wróci do normy? Gdyby nie Iza i Ola nic by się nie stało. A dobiła ją jeszcze ta ciąża. Ciąża której być nie powinno.
*** Z perspektywy Izy ***
Za razem cieszę się, a zarazem jestem tym wszystkim cholernie załamana. Poniekąd to moja wina. Moja wina, że Maja się pocięła. Ona zawsze miała myśli samobójcze. Odkąd pamiętam. I jeszcze Ola, i ta ciąża. Nie dziwie jej się. Mnie też by to przerosło. Poprawka, przerosło. To dla tego wróciłam do Polski. Dlatego, że sobie z tym nie radziłam. Majka też sobie nie poradziła. Tyle, że ja znalazłam lepszy sposób, aby od tego wszystkiego odpocząć. Nigdy bym nawet nie pomyślała o tym...
*** Z perspektywy Mai*** (Taki bonusik - Jej sen)
Ciągle śnię. Czuję się, jak bym spała. A może śpię? Nie wiem. Ale teraz żałuję, że się podcięłam. Teraz umarłam i jestem w piekle... Ja pierdolę, wszystko bym oddała prócz oczywiście 1D i Izki, żeby to serio był sen. Musi! A z resztą, to, co u nich się dzieje, jest nie możliwe.


*** Z perspektywy 1D ***
Lo: Kurwa, z Majką nic nie wiemy, a Zayn nie wraca do domu. Już po 23:00!
Li: Wróci, musi. Nie zostawi Majki w takiej sytuacji. Ona musi się obudzić. Gdybyście się przysłuchali, lekarz daje jej szanse, tylko niskie. A ona da radę...
 I: Mam nadzieję! Jeżeli... Jeżeli ona odejdzie... Ja zostanę tylko z wami! Będę na miejscu Majki! - Po jej policzku spłynęła samotna łza.
H: Nie myśl tak, to nie tylko ty. Ona cię rozumiała. Bardziej przerosła ją ciąża... Ona miała taki problem jak ty. Wiedziała że wrócisz. Musiałaś wrócić, nawet kiedyś, wróciłabyś!
N: Bierzmy pod uwagę: Ola, Ikza, ciąża, twiter...
1D&I: Jaki twitter?!
N: Nie wiecie? Powiedziała mi, żebym jej pomógł z twitterem. Jakaś jej fanka ją namówiła, ale zebrało się też sporo anty - fanów. Dostawała dużo dręczących ją listów.
I: Czemu nam nie mówiła?!
H: Widzisz? To nie ty! Błagam, nie rób tego, nie idź za Mają ani nie wyjeżdżaj!
I: Nie mam zamiaru do puty Majka się nie obudzi... Jednak, ciągle jakieś wyrzuty mam. W jednej czwartej ja jestem winna...
Lo: Wiecie, może skończymy ten cyrk i poszukamy Zayna? Nawet jeśli Pszczółka się wybudzi, chyba  z mostu się rzuci jak coś się stanie Zaynowi.
H&I: Ma rację.
Li: Chodźmy.
Po kilku godzinach szukania dojechali do parku, tylko to im zostało. Miejsce było opuszczone, ale piękne i ustronne. Szliśmy wąską ścieżką, która prawie całkiem zarosła. Doszliśmy do środku parku, do pięknej, zamszonej i świecącej fontanny, tam były też ławki. Po 15 minutach znaleźliśmy ławkę ukrytą za płaczącą wierzbą.
I: Zayn!
Z: Zostawcie mnie... - Po jego głosie można było poznać, że płakał.
I: Proszę, wracaj...
Z: Nie, muszę to przemyśleć...
I: Tu nie ma co myśleć, Majka załamie się jeżeli coś ci się stanie, albo nie wrócisz.
Z: Nie dowie się! Już nigdy! - Schował twarz w dłoniach.
I: Dowie, po prostu ty nie chcesz przyjąć do wiadomości tego, że coś się stało. Że... Że jak na razie jest rośliną. Ale ona jest silna. Obudzi się, zobaczysz, że się obudzi i wszystko się ułoży.
Z: Tutaj  nie ma co układać, wszystko się zjebało! Gdybym otworzył te jebane drzwi wcześniej zdążyłbym! To moja i tylko moja wina!
H: Zayn, ty ją uratowałeś! Gdybyś wcale nie otwierał tych drzwi, wykrwawiła by się całkowicie! Nie możesz dla niej robić nic więcej, prócz wrócenia. Ona się obudzi, a gdy ciebie przy niej nie będzie, zrobi pewnie to samo. I już jej nie uratujesz.
Wreszcie Zayn wstał, i zaczął iść w naszym kierunku. Mocno nas objął.
Z: Dzięki, że mnie teraz wspieracie... Nie wiem co bym teraz bez was zrobił.
Pobiegł gdzieś, ale wiedzieliśmy, że zostanie. Następnego dnia był w szpitalu. Przez  2 miesiące zaczął jednak tracić nadzieję, po postu - zwariował. Cieszył się, i mówił, że Majka wróciła. Po 2 i pół miesiąca poszedł do szpitala razem z nami, spojrzał na Majkę. Załamał się. Dniami i nocami tam siedział. Przy niej. Gdy przychodziliśmy zobaczyć, co u niej, mówił, że się obudziła. Spała już trzeci miesiąc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz