Rozdział 36
***Z perspektywy Izy***
H: Śpisz...?
I: Nie.
H: To dobrze, wstawaj.
I: Nie chce mi się...! Która godzina?
H: Nie wiem.... Chyba koło 12:00
I: No to okej....
Po chwili Izka miała już iść na śniadanie, ale za ramie złapał ją Harry.
H: Tłumacz się.
I: Ehhh....
H: Błagam cię, bo zaraz umrę z ciekawości.
I: W szpitalu... Po jakimś czasie zaczęłam nic nie jeść. Tak wtedy, kiedy po woli miałam już wracać. No, efekty były, no to Majka się mnie spytała o robiłam, a ja jej o tym powiedziałam...
H:... I Majka zaczęła się głodzić. Czy to ma jakiś sens? Nie rozumiem dziewczyn... Głodzić się dla wyglądu...? - Objął w pasie Izkę.
I: A ja nie rozumiem chłopaków. Dla nas wygląd jest przecież ważny.
H: Kit, chodź na śniadanie.
I: Okej, okej.
***Z perspektywy Majki***
M: <ziewa> Czemu ja śpię na podłodze?
Z: A ja wiem? Z tego co pamiętam, chyba nawet nie zdążyłaś się położyć i zasnęłaś.
M: Ha ha ha, bardzo śmieszne.
Z: A już dobrze się czujesz?
M: A ja wiem? Ja się wcale nie czuję. Nic nie czuję.
Z: Może mi coś masz do powiedzenia?
M: Nie zbyt.
Z: Maja... - Podniósł mi podbródek i spojrzał prosto w oczy.
M: Wiercisz mi dziurę w duszy, wiesz?
Z: A to dobrze czy źle?
M: Nie wiem, dla ciebie chyba dobrze.
Z: Mam nadzieję.
M: No dobra, głodziłam się żeby schudnąć bo zazdrościłam Izce figury....
Z: A ty wiesz, że jesteś głupia?
M: No jak tak mówisz, to pewnie jestem. Ale co, taka brzuchata jestem że cho cho, i co, komu ja mam się podobać?
Z: Mi.
M: Bardzo śmieszne. Wyglądam jak potwór.
Z: Chodź na śniadanie
M: I znowu będzie mnie męczył...
Z: No co? Musisz wreszcie sobie przypomnieć co to jedzenie.
M: Ja nigdzie nie idę.
Z: Muszę cię tam zanieść, racja?
M: Nie ruszysz mnie stąd! - Zayn złapał mnie szybko i zniósł na dół.
M: Wziąłeś mnie z zaskoczenia!
Z: wszystkie ruchy dozwolone...
***
Po śniadaniu wszyscy poszli na spacer z Darcy i Matt'em.
I: Matt ci płacze.
Z: Może jest głodny?
M: Jeszcze czego. - Spojrzała na Matta i dała mu butelkę.
H: No to może wreszcie przestaniemy krążyć bez celu i pójdziemy nie wiem.. Do parku?
Li: Jestem za.
N: A nie do KFC? Jest zaraz obok...
Wszyscy: Niall!
N: No co?
Z: Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie całe pół godziny temu jadłeś śniadanie?
N: Ale to strasznie długo!
M: No wiesz, z tego co mówiła niania Matt wczoraj prawie nic nie jadł.
Z: Za mamuśką... - Majka trąciła go łokciem.
Z: No co? Szczera prawda....
M: Zamkniesz się?
I: Kurwa!
H: O co chodzi?
I: Coś mnie oślepiło! - Przed nimi stała grupka foto-reporterów.
Lo: Znowu...? Ehhh, zawsze to samo. - Fotoreporterzy robili zdjęcia, Majka i Izka z Harrym i Zaynem chowali Matta i Darcy a zarazem fani każdego z osobna prosili o autograf.
M: Błagam, wracajmy...
I: Mam dość, zaraz tu oślepnę, Darcy i Matt pewnie też...!
N: KFC!
W: Niall!
Li: Nie ma teraz na to czasu... W domu dziewczyny coś ci może upichcą?
M: Wolę wojnę na żarcie niż bycie tu.
Z&H: Z chęcią wam pomożemy jak sobie już pójdziemy!
Po chwili wszyscy ruszyli w szybszy marsz i szybko wrócili do domu.
I: JA chcę dać przepisy!
M: Dalej master szef! Mów.
I: Grzanki vandoise i ciasto z masą truskawkową, ale ja i tak pewnie nic nie tknę.
M: A to czemu?
I: Bo po tej głodówce wcale nie mam apetytu. No wiesz, prawie dwa tygodnie na diecie królika?
M: Też ją miałam, ale znacznie krócej, bo dwa dni. A widzisz jak na mnie zadziałało. Jak ty tak długo dałaś radę?
I: Nie raz mdlałam, ale mnie zawsze rewolucje żołądkowe i mdlenia brały, jak już wszyscy spali.
M: I co? Tak po prostu cały czas dieta?
I: No, a co. Przecież wiesz, że zawsze byłam chora na temat otyłości.
M: A ty wiesz, że zawsze marudziłam, że jestem otyła.
N: Kiedy będzie to jedzonko?
M&I: Za chwilę!!!
I: Dobra róbmy, bo zaraz nam żyć nie dadzą.
M: I tak nie dadzą. Będą chcieli wszystko wiedzieć!
I: A no niby tak. Ale ja jestem załamana tymi fotkami.
Po zrobieniu jedzenia poszły do jadalni i podały danie na stół. O dziwo wszyscy chyba postanowili zaczekać, aż one coś zjedzą... No za wyjątkiem Nialla, który się nie powstrzymał.
Z: Jecie?
I: Nie mam apetytu..
H: Jedz!
I&M: Ale nie jesteśmy głodne!
N: Jak możecie nie być głodne?
I: Po prostu..
M: Jedna zasada.
I: Nie być tobą! A poza tym, to jak się nie je przez dwa tygodnie, to żołądek się kurczy i wymaga znacznie mniej jedzenia, więc... Oj. Wygadałam nie?
M: Tak..
1D: Przez dwa tygodnie?!
I: Tak...
H: Ty zwariowałaś? Ty w ciąży jeszcze byłaś.
I: Ale byłam już w szpitalu. I wiedziałam już, że. No wiesz. Bliźnięta mają nie żyć.
H: Ale to nie znaczy, że miałaś nic nie jeść?
Z: A ty pszczółka? Od ilu nie jadłaś?
M: Ja od.. 2-3 dni. Nie zdążyłam dłużej, bo musiałam zemdleć!
Z: I dobrze!
H: A ty nie mdlałaś wcześniej Iz?
I: Mdlałam, i to nie raz.
H: I cały czas nic nie jadłaś?
I: Jadłam. Marchewki, sałatę, jabłko.... Jedno warzywko lub owoc dziennie. No i wodę piłam.
H: Ale dużo.. Nie ma co.
I: Możesz dać mi już spokój?
H: Tylko wiesz, nie sądziłem, że jesteś tak głupia, aby się odchudzać na siłę.
I: Wiesz jak ja wyglądałam? Strasznie! Po dwójce dzieci miałam GIGANTYCZNY BRZUCH! Zostawiłbyś mnie jak byś mnie zostawił.
H: Fakt. Lepiej się zagłodzić na śmierć, ale w trumnie być chuda.
I: Daj mi spokój. - Wrzasnęła, i pobiegła do pokoju Darcy, która smacznie spała.
Z: Szczęście, że zemdlałaś Maja...
M: Szczęście? Dla Ciebie. Nic, ale to nic nie schudłam!
Z: Znowu o tym! Ciesz się, że obie żyjecie! To mogło prowadzić do jakiejś choroby! Anoreksja, Bulimia. Wiele jest takich chorób.
Li: Wszyscy widzieliśmy, że Izka chudła i chudła, ale żeby..
N: Ty w ostatnich dniach też troszkę schudłaś, ale nie jak ona!
H: Szczerza, wiesz ile Izka zrzuciła przez te dwa tygodnie?
M: Tak, ok 30 kg.
1D: 30 KILO?!
M: Tak. Ale ja miałam zamiar zrzucić 15, nie więcej.
Z: 15 w ile? W tydzień, czy mniej?!
M: Izka ma rację! Dajcie nam święty spokój!
H: Pro po Izki. Idę zerknąć co u niej, i wepchnąć jej coś do jedzenia.
*** Z perspektywy Izki ***
I: Darcy, może ty mnie zrozumiesz? Czy też jesteś po stronie ojca... To nie moja wina. Ja chciałam tylko schudnąć i podobać się jeszcze komuś! Bałam się, że Harry mnie taką zostawi, bo przecież może mieć wiele dziewczyn. Może mieć każdą jaką tylko chce. Alimenty i takie tam to też nie jest dla niego żaden problem. No bo przecież jest bogaty.
H: Darcy Cię pewnie nawet nie słyszy.. A ja bym Cię nie zostawił. Nigdy.
I: Jak długo tu stoisz?!
H: Jakieś 10 minut. Łap. - Po czym rzucił Izie batona.
H: Może zejdziesz na dół? Darcy i tak śpi.
I: Ale chciałabym pobyć troszkę z nią. I mam ci coś do powiedzenia.
H: Co takiego? Darcy też była na diecie?
I: Nie! Głupi jesteś? Chodzi.. Chodzi o Dana.
H: Co?
I: No bo chwilkę przed tym jak zaczęłam krwawić, mówiłam Ci, że śnił mi się koszmar. Chyba koszmar. Śnił mi się Dan. Siedział, nie wiem ile miał. Bynajmniej już mówił. Pytał się, dlaczego nie może być z nami. Dlaczego to Darcy cieszy się z życia, a on nie może. Mówił, że tęskni, za tobą, za mną. Nie rozumiem tego snu. Ale jak się obudziłam to było o tym, że poroniłam.
H: Serio? Dlaczego wcześniej nie powiedziałaś??
I: Nie było okazji.
H: Może powinnaś iść.. No nie wiem. DO jakiejś wróżki, albo coś.
I: Nie.. Powiedziałam to, żeby Ci się wyżalić. A teraz chodźmy już jednak na dół.
H: Na pewno chcesz iść?
I: A Ci co teraz?
H: No wiesz, nie musisz chodzić i gubić kalorii.. Więc mogę Cię zanieść.
I: Na prawdę?
H: Tak. - Po czym chwycił Izę i pobiegł z nią n dół
***
Li: O! A ja akurat idę do siebie.
H: Te sprawy co przed imprezą?
Li: Jeśli można nazwać ją.. TO! To sprawą, to tak.
N: Ją? Uuu czyżby nasz Liam się zakochał?
Li: Nie, przejęzyczyłem się.
Lo: Bo Ci uwierzymy.
Po czym zniknął za drzwiami jadalni, w której wszyscy siedzieli i ruszył do swojego pokoju.
M: My też miałyśmy coś zrobić Iza. No nie?
I: Tak? No to ja chyba zapomniałam.
M: Jak to? No wiesz. Wiesz o co chodzi.
I: A no tak.
Po czym obie wybiegły z pokoju.
**
I: A o co chodzi bo ciągle nie wiem?
M: Ale rób pozory, że wiesz. Idziemy podsłuchać co to za sprawy ma nasz Liam.
I: Serio?
M: Ta. Ale ci...
**
Li: Hej.
(N): Hej... Co miały znaczyć wczorajsze gazety?
Li: Byłam nawalony.. Przepraszam cię kochanie.
(N): No wiesz.. Zarywanie do pierwszych lepszych. I ja mam wybaczyć?
Li: Byłbym radosny.
(N): No niech Ci już będzie. Na razie kończę. Mam gości. Zadzwonię kiedy indziej.
Li: Pa kochanie.
(N): Pa najdroższy.
**
I: Uciekaj! Zaraz nas przyłapie.
Po czym pobiegły na dwór.
M: Jakie jaja! Liam na prawdę się zakochał!
I: Nieźle.. Tylko czemu nam nic nie powiedział.
M: Nie wiem. To jest właśnie dziwne.
I: Musimy się dowiedzieć kto to!
M: A może teraz pójdziemy.. no nie wiem może..
I: Na zakupy! Z Paulą. Sprzedamy jej nowinkę i pogadamy jak się czuję po wczoraj.
M: Zgoda zrobimy żarcik chłopakom i ubierzemy się identycznie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz