Rozdział 49
Wszyscy, którzy mieli lecieć do Polski wstali już o 8 rano, bo wylot mieli o 10. Była jedna, wielka latanina, każdy chciał się umyć, ubrać, a łazienek dla wszystkich za mało. Dzisiaj wyjątkowo ubrałam się elegancko - biała koszula, czarne jeansy i czarne buty na niskim obcasiku. Około godziny 9 wszyscy byli już gotowi. Wzięłam Darcy do nosidełka i wszyscy pędem wyszli z domu. Na lotnisku znaleźliśmy się punktualnie o 9:55, pędem wbiegliśmy do samolotu, daliśmy bilety i znaleźliśmy dla siebie miejsca. Po kilku godzinach lotu byliśmy w Bydgoszczy, bo to tam miała być rozprawa, bo tam najbliżej mieli rodzice Oli, z naszego rodzinnego miasta. Ku mojemu zdziwieniu w sądzie ujrzałam.. Moją MATKĘ!
I: Harry kurwa, chowaj mnie!
H: Co się stało?
I: To moja matka, tam! - Stanęłam razem z Darcy za Harrym, chociaż i tak nie wiele to dało.
Lo: Matki się boisz?
I: Wiesz co? Chyba tak...
N: A co ona Ci może zrobić?
I: Może mi nie pozwolić wrócić do Londynu! Co ona w ogóle tu robi?! - Wrzasnęłam chyba za głośno bo wszyscy się na mnie spojrzeli. Na szczęście powiedziałam to po angielsku i nie wielu to zrozumiało, a na nieszczęście już wszyscy znajomi z mojego rodzinnego miasta widzieli mnie z moją córeczką i częścią chłopaków z One Direction. Większość z naszej szkoły znalazła się tutaj właśnie, żeby ich zobaczyć. Zobaczyłam jak zbliżają się do mnie moje dawne koleżanki z podstawówki. Nie wiedziałam jak mam na to zareagować. Szczerze, to strasznie się zestresowałam.
(K- Kamila, J-Julia, U-Ula, S-Sędzia.)
K&J&U: Hej Iza..
I: Hej..
H: Musisz mówić po polsku?
I: Tak one nie znają tak dobrze angielskiego, kochanie. - Dałam mu buziaka w policzek. Na co Julia strasznie się zdenerwowała, bo ona także się w nim podkochiwała.
J: Widać, że dobrze Ci się powodzi.
I: A co? Masz coś do nas? - Julia spojrzała na Darcy, którą trzymałam i na Harrego, Louisa i Nialla stojących przy mnie i wpatrujących się w nieznajome.
J: To, że nie zasługujesz na nich.
I: Zmieniasz się w Magdę i inne kretynki? Przecież byłyśmy przyjaciółkami!
J: Dobrze powiedziane, byłyśmy.
I: Dziwię się, jak ludzie mogą się zmienić, przez to, że mój chłopak jest sławny i, że mam z nim dziecko. To jest naprawdę DZIWNE!
Lo: O czym rozmawiasz?
I: Louis, powiem później. Moje sprawy. - Odpowiedziałam mu po angielsku.
U: Chodźcie dziewczyny, na COŚ takiego nie warto zwracać uwagi.
S: Proszę na salę.
I: Już czas Lou.. Boisz się?
Lo: Nie wiem. Dziwi mnie to, że nie widziałem Oli.
I: Pewnie przeze mnie.
Lo: A czemu przez Ciebie?
I: A nie, nic, nic.
H: Ty coś knujesz Iz...
I: Ty znowu coś podejrzewasz?
H: Nie, tylko mówię.
**
Po rozprawie okazało się że Ola nie dostanie alimentów na Emmę, bo to ona uciekła od ojca i ojciec nie jest przymuszony do płacenia, że może płacić dobrowolnie. Wszyscy byli z ogłoszenia sędziny szczęśliwi, ale wszyscy z Londynu, bo Polska była niezbyt zadowolona.
I: Louis! Wygrałeś! - Naskoczyłam prze szczęśliwa na niego, zaraz po ogłoszeniu wyników. Harry, Niall i Darcy byli na widowni również szczęśliwi. W pewnym momencie poczułam, że Lou mnie szturcha. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale się odwróciłam. Ujrzałam moją mamę i Olę.
I: Ola! A jednak... Zadowolona?
O: No pewnie! Gorzej tylko wiesz z czym.. - rozmawiałyśmy po angielsku..
Lo: Iza, błagam Cię powiedz, że mam zwidy ze szczęścia.
I: Nie masz, wytłumaczę Ci to kiedy indziej.
W tym momencie podbiegł do mnie Harry, który chwycił mnie na ręce i ucałował. Niall szedł za nim z Darcy na rękach.
N: O co tu chodzi?
I: Powiem wam kiedy indziej, mianowicie w samolocie, wracamy do domu z czystym sumieniem!
Lo: A twoja mama.. Ona stoi za nami.
I: Mam ją gdzieś, tak jak ona miała mnie. Niall nie pokazuj jej Darcy!
N: Się wie.
M: A to niby czemu?
I: A to niby temu. Idziemy! Dalej! Albo mnie puść Harry.
H: Nie, nie puszczę Cię.
I: Harry, błagam!
M: Dowiem się, czemu nie pozwalasz mi zobaczyć mojej wnuczki? I mam Ci coś do powiedzenia...
I: Bo gdyby nie Louis to ja i twoja WNUCZKA nie miałybyśmy gdzie mieszkać! I nie chce mi się nawet Ciebie słuchać.
O: Izka, daj spokój.
I: Nie dam! A ty co po jej stronie? To ja Ci dziękuje.
O: Iza!
I: Niall, daj mi proszę Darcy, a ty mnie Harry puść.
H: Nie, dam rade utrzymać was obie...
I: Ale i tak mnie puść, proszę. Nie chce mi się tu być razem z NIĄ.
N: Popieram poszedłbym już coś zjeść..
I: Widzisz? Niall jest głodny.
H: Jaka ty jesteś uparta... - Pocałował ją namiętnie i puścił, po czym Niall podał jej Darcy.
**
Z: Śpisz?
M: Tak.
Z: To się obudź!
M: Nie.
Z: Piłaś coś.
M: Nie!
Z: To wstawaj!
M: Która jest godzina?
Z: Nie wiem, ale Liam już nie śpi, bo trzasnął drzwiami. Więc chodź!
M: Zaraz, zaraz...
Po jakichś 5 minutach jak się ubrałam i w miarę ogarnęłam zeszliśmy na dół. Zdziwieniem dla nas było to jak ujrzeliśmy Liama w towarzystwie jakiejś dziewczyny, całowali się.
Z: Uu. Co my tu mamy?!
Li: O kurwa..
M: Co jest Li? Wstydzisz się nas??
Li: Żebyś wiedziała...
M: Właśnie wiem, i Iza też wie. O ile się nie mylę to Danielle?
D: Tak...
M: Hejka! Jestem Majka, a to.. to jest Zayn, a to Daisy - wskazała na pieska Izy.
D: Miło mi was poznać..
Li: Danielle, może się gdzieś przejdziemy?
D: Nie.. Wiesz co? Ja już pójdę! Ugadamy się później. - Danielle wyszła bez słowa.
Li: Co wyście zrobili.. Kretyni!
M: A co zrobiliśmy?
Z: No właśnie, byliśmy grzeczni.
Li: Bardzo... Spłoszyliście ją!
**
Iza zaraz po wzięciu Darcy, wyszła na zewnątrz. Ola pobiegła za nią.
O: Czemu ty taka jesteś?
I: Taka to znaczy.?
O: Tak potraktowałaś swoją mamę! Do twojej wiadomości to ona jest w ciąży.
I: Jak to kurwa w ciąży? Ona ma 38 lat i wnuczkę...!
O: Normalnie, zaszła w ciąże, zdarza się!
I: Ja pierdole.. Ja już chce być w domu.
O: Nawet nie zobaczysz K*******?
I: Nie mam zamiaru patrzeć na to zadupie.
O: Jak chcesz. Idę do środka, muszę porozmawiać z Magdą i Anetą.
I: A ja muszę wyjaśnić im czemu z tobą gadam i czym prędzej chce wracać do Londynu.
Po czym obie rozeszły się w swoje strony. Iza wraz z Darcy podążała powolnym krokiem do Louisa, Nialla i Harrego, którzy rozmawiali z jej mamą.
I: Wracamy?
N: Nie.. Twoja mama zaprosiła nas na OBIAD!
I: Niall! Ja wracam, jak nie z wami to z Darcy!
H: Izka, daj spokój, jedna godzinka w tą czy w tamtą.
I: Nie mam zamiaru spędzić z nią nawet minuty!
Po czym odbiegła z małą na rękach i wybiegła z sądu.
H: Muszę iść...
Lo: Idź, idź bo zazwyczaj jak ona i Maja są same dzieją się złe rzeczy..
Po czym Harry pobiegł za Izą.
H: Iza! Zaczekaj, przecież wiesz, że nie znam miasta, ani języka!
I: To wracaj z nami!
H: Nie rób przykrości swojej mamie...
I: Nie pojmujesz, że jak tam wejdę to już nie wyjdę? Ona mi nie pozwoli! Założę się, że was nawet nie wpuści, tylko weźmie mnie. Ewentualnie Darcy.
H: Nie pozwolę jej na to...
I: Ty gówno możesz, nie wiesz jaka ona jest!
H: Iza, dla mnie...
I: NIE!
Po czym Harry ostrożnie podniósł Izę, aby ta nie upuściła Darcy i wrócił z nią do sądu.
I: Puszczaj kurwa! Nie to znaczy nie!!!
H: My sobie bez Ciebie nie poradzimy, a jedna godzinka nam nie zaszkodzi. A może wytłumaczysz mi co miała znaczyć twoja rozmowa z Olą?
I: Ona nie jest taka jak ty sobie myślisz, ale powiem Ci w Londynie!
H: Niech Ci będzie.
I: A puścisz mnie...?
H: Nie...!
I: Jaki ty jesteś uparty...
Lo: Jesteście!
I: Niestety!
Lo: Iza, daj spokój.
I: Czemu kurwa wszyscy przeciw mnie, żałuję, że Maja z nami nie przyleciała!
M: Córuś.. Tylko obiadek...
I: Żebyś nas kurwa otruła! NIGDY!
H&Lo&N: IZA!
I: Co Iza? Prawdę mówię! Chodź ze mną do jakiejś Polskiej restauracji Niall! Błagam Cię, stań po mojej stronie!
N: Nie mogę...
I: Jak to nie? Błagam Cię!!!
M: On idzie ze mną i z nimi. - Wskazała na Hazzę i Lou.
I: Nie z NIMI, tylko z Harrym i Lou, z moim chłopakiem i z moim bratem!
M: Ale czemu nie możesz wejść do mnie na godzinę! Nie rozumiesz, że żałuję tego co zrobiłam? Że gdybym mogła cofnąć czas na pewno bym nie powiedziała tego, że masz szukać innego domu?
I: Nie wierzę! Odczep się ode mnie i od mojego życia!!! - Wrzasnęłam nie zważając na nic, wyszarpałam się Harremu, wzięłam Darcy i odbiegłam na jakieś 10 kroków.
I: A co do was, to jak nie chcecie się zgubić, to chodźcie ze mną!
Po czym odbiegłam nie patrząc na nich, nie patrząc na nic. Ola, która stanęła przede mną chciała mnie zatrzymać. Odwróciłam się, żeby zobaczyć czy za mną idą, nie szli. Zrobiło mi się przykro. Pewnie ONA ich zatrzymała, pewnie ona obiecała im jakieś cuda, obiecała im, że im pomoże. Zostawili mnie, byłam dla nich obojętna. Zabolało... Chciałam być czym prędzej w domu, czym prędzej znaleźć się w objęcia Majki, która mnie pocieszy. Która pociesza mnie odkąd pamiętam. Darcy patrzała na mnie w niewiedzy, nie wiedząc co się dzieje, czemu płacze. Dałam jej szybkiego buziaka w polik i biegłam nadal przed siebie. Czułam na sobie wzroki moich dawnych przyjaciół ze szkoły. Miałam wrażenie, że niektóre jędze bez serca chciały zacząć bić NAM brawo. Było mi jeszcze gorzej. Nie przejmowałam się, że wyglądam pewnie jak potwór w rozmazanym od łez makijażu, nie przejmowałam się też, że moje zdjęcia w tym stanie mogą się znaleźć w polskich gazetkach typu: "Bravo", "Bravo Gir", "Twist", "Fan Club" i inne takie śmieci.. Pewnie po kilku dniach byłoby też głośno w innych krajach. Miałam to gdzieś. Miałam wszystko gdzieś.. Przed wejściem znalazłam pozostawione przez nas nosidełko Darcy. Wpakowałam ją w nie i ruszyłam przed siebie. Chciałam iść na pierwsze, lepsze lotnisko, ogarnąć się i wracać do Londynu. Tam sobie z nimi porozmawiam, o ile w ogóle raczą wrócić.. Na lotnisku obmyłam się, przebrałam Darcy i siebie. Do wylotu miałam jakieś 15 minut. Gdy już miałam wchodzić poczułam czyjąś zimną i spoconą z nerwów dłoń, na moim ramieniu. Odwróciłam się.
Ciekawy? Mam nadzieje, że tak. Przepraszam, że tak długo trzeba było czekać, ale po angince mam tyle nadrabiania, a Majce nie pozwoliłam dokończyć tego wpisu. Maja mówi na mnie REKLAMA, i co do tego wpisu pewnie będziecie miały o mnie podobne zdanie! Ale cóż, Maja bardziej się wścieknie, przy tym jak dowie się, że nie może napisać kolejnego wpisu, bo ja go muszę napisać! Maju, jak nie wiedziałaś to wiesz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz