Ocknęłam się.. Która godzina? Znowu nie wiem, gdzie jestem. Rozejrzałam się po ciasnym i ciemnym pomieszczeniu. Harry spał, zresztą jak zwykle. Chyba jesteśmy w bagażniku, ale nie wiem dokładnie..
I: Harry, wstawaj! Gdzie my kurwa jesteśmy! - Szturchałam go.
H: Jak to gdzie? W domku.. - Poszedł spać dalej.
I: Nie, właśnie, że nie jesteśmy w domu! Wstawaj!
Harry z ledwością otworzył oczy.
H: Co tu tak ciemno?
I: Nie wiem, nawet gdzie jesteśmy, ale chyba w bagażniku jakiegoś auta.
H: A co my tu robimy?
I: Poczekaj.. Niech sobie przypomnę. Byliśmy na dyskotece, zaciągnąłeś mnie na dwór, potem się zgubiliśmy i poszliśmy do jakiegoś monopolowego, potem z niego wyszliśmy i poszliśmy znowu na jakąś imprezę... Więcej nie pamiętam.
H: To pamiętasz więcej niż ja.
I: Ej, sprawdź czy masz telefon, a jak masz to czy masz zasięg. Moją torebkę gdzieś wsiało..
H: Mam.. Ale brak zasięgu....
I: Kurwa! Otwierać!! Wypuście nas! - Darłam się i waliłam w najprawdopodobniej auto. Harry zatkał mi niestety usta.
H: Ci.. Skąd wiesz, czy nie jesteśmy tu z jakimś mordercą albo co?
I: Nie stresuj mnie nawet.. To przez Ciebie się upiłam!
H: A ja Cię i tak kocham.... Czekaj! Jest zasięg!
I: To dzwoń do kogoś!
H: Do kogo..
I: Do byle kogo.. Albo czekaj, do Liama! Jako jedyny nie będzie skacowany.
H: Halo? Liam!?
Li: Gdzie wy kurwa jesteście! - Odpowiedział pół przytomny.
H: Właśnie tu problem.. Nie wiemy.
Li: Zajebiście...
H: A wy gdzie?
Li: W szpitalu.
H: Co się kurwa stało.
Li: Paulina... Samochód ją potrącił, bo biegła do was! Chyba do was..
H: Ja pierdolę.. Jak to kurwa samochód ją potrącił!
Li: Normalnie. Trzeba było zostać w domu! Ty i Zayn zawsze macie głupie pomysły!
H: Kurwa.. To nam za dużo nie pomożecie..
Li: Postaramy się namierzyć jakoś twoją komórkę.. Teraz muszę kończyć.. Muszę poprawić humor Louisowi, bo jest tym wszystkim załamany.
H: Dobra, na razie. - Rozłączył się.
I: Co się stało?!
H: Paulina, miała wypadek..
I: Jak to wypadek!
H: Sam nie wiem. Wyjaśni się jak będziemy w szpitalu.
I: Jak będziemy...
H: Nie zmieniaj się w Majkę, myśl pozytywnie!
I: Dobra, dobra...
Nagle wpadłam na Harrego, co mogło oznaczać jedno. - Auto się zatrzymało. Czekaliśmy jak na skazaniu, na dalszy przebieg sytuacji. Szczerze? Bałam się strasznie, ostatnio jak jechałam w bagażniku skończyło się to bardzo źle.. Nagle ktoś otworzył bagażnik. Stanęło tam 4 facetów w wieku ok. 25 lat. (F1,F2,F3,F4- Faceci)
F1: Co wy tu robicie?!
I&H: Nie wiemy...
F3: A mógłbyś powiedzieć, czemu twoja dziewczyna jest w połowie naga?
Spojrzałam na siebie. Rzeczywiście nie miałam stanika, ani niczego innego na górze. W pośpiechu się zasłoniłam. Coś czuję, że byłam czerwona jak burak.
I: Harry, zabiję Cię! A taka pro po. Gdzie my w ogóle jesteśmy?
F4: 76 kilometrów od Londynu...
I: Co kurwa! Harry zabiję Cię po raz drugi!
F2: A wy skąd jesteście?
I: Z Londynu...
F1: Uuu. Niestety nam nie po drodze was odwieść.
I: Jakoś sobie poradzimy.. -
Harry wyszedł z bagażnika, po czym pomógł wyjść mi.
I: Zostaw mnie... - Odeszłam obrażona do przodu.
H: Em, to ja dziękuję. - Podbiegł do mnie. Nieznajomi odjechali.
**
Jak zawsze obudził mnie Zayn. Nie wiem dokładnie gdzie byliśmy, bynajmniej leżałam na Zaynie i to bez bielizny.
M: Gdzie my kurwa jesteśmy?! I czemu ja nie mam ubrań!!!
Z: Zamknij się! Lepiej przypomnij sobie, gdzie jesteśmy! Ja nic nie pamiętam, tylko mnie szczęka boli... - Zaczęłam się śmiać.
M: Wczoraj zarywałeś do jakiejś blondynki, to ci jebłam, nie ma co... Ale nie wiem gdzie teraz jesteśmy. Bynajmniej pamiętam, że Hazza gdzieś z Izką wyszli, a ja ci powiedziałam że idę się uchlać.
Z: Ale długa historia. Normalnie zajebiście... A ty się nie zakrywasz?
M: Po co? I tak mnie już widziałeś. A tutaj nikogo nie ma... - Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Z: Ja pierdolę, my jesteśmy w studiu tatuażu! - Zawołał zdziwiony, próbując wstać, ale przecież na nim leżałam.
M: Już wstaję... - Po chwili Zayn turlał się ze śmiechu.
M: O co ci teraz chodzi?! - Zawołałam.
Z: Masz tatuaż! I to zajebisty! - Szukałam go wszędzie, ale nic nie znalazłam.
Z: Na plecach, ciemnotko. Nie dojrzysz go.
M: Dalej, bierz telefon i rób fotkę, bo umrę! - Zawołałam, myśląc o najgorszym. Po chwili Zayn dał mi telefon. Na plecach miałam dwa białe tygrysy, samca i samicę jakby wyskakiwały z moich pleców, a pod nimi napis "Zayn and Maja forever".
M: Ja pierdolę, wiedziałam że znowu coś od jebię, przecież to ja, musiało się coś stać!
Z: Ej no, lepiej po kogoś zadzwonię, mówiłem że dziewczyną się nie dzielę... Ubranie ci się przyda... - Zaśmiał się.
M: Zamknij się lepiej i po prostu daj mi swoją bluzę, zakryje mnie przynajmniej... - Bez słowa wykonał moje polecenie i wyszliśmy. Gdy spojrzałam na telefon, zobaczyłam miliony nieodebranych połączeń, wszystkie od Liama.
M: Halo?
Li: Wreszcie! Gdzie jesteście?
M: A chuj wie.
Li: No błagam, jeszcze wy?
M: Nie no, Zayn chyba wie. Bynajmniej wracamy ze studia tatuażu...
Li: I co żeś sobie odpieprzyła za zajebisty tatuaż?
M: Oj, zamknij się! Jak coś wiesz to gadaj!
Li: Lepiej chodźcie do szpitala, resztę wam powiem na miejscu.
M: Może trochę później?
Li: Bo? To ważne...
M: Eh, nie chce mi się o tym gadać na środku ulicy, no ale wiesz, coś chyba między nami znowu zaszło, ale chuj mnie to już obchodzi, ja chcę się po prostu ubrać. - Usłyszałam tylko śmiech Liama, który po chwili jednak się rozłączył.
Z: Do chaty jeszcze troszkę, gdzie reszta?
M: Szpital, Liam powiedział że szczegóły na miejscu. - Przyśpieszyliśmy. Gdy weszliśmy do domu ubrałam TO i szybko zbiegłam do Zayna. Poszliśmy do szpitala, a gdy okazało się, że to o Paulę chodzi szybko wbiegliśmy do sali.
Li: No wreszcie jesteście...!
M: Tak tak fajnie ale mów co kurwa wreszcie się stało!
Li: Wczoraj poszliście do studia tatuażu bo się upiłaś i powiedziałaś że chcesz kolejny, ja z Lou i Paulą poszliśmy szukać Izy i Hazzy, a Paulę wtedy potrącił samochód. -Powiedział na jednym tchu.
Z: Nie mdlej Maja...
M: Bardzo śmieszne, i co wiecie na ten moment?
Li: Paula jest w bardzo złym stanie, a Izka i Harry nie wiedzą gdzie są...
M&Z: Jak to kurwa nie wiedzą?!
Li: Normalnie, nie wiedzą! Na razie czekać aż się odezwą, teraz pomóżcie lepiej jak wesprzeć Lou, ma załamkę na maxa...
Z: Musiałeś?! - Złapał Majkę.
Li: No, chciała wiedzieć...
Z: Wiesz, że dziewczyny szybko mdleją...
Li: No wiesz, jak już tu jesteśmy.. - Po chwili jednak Zayn po prostu pocałował Majkę.
M: Bardzo dobry sposób na wybudzenie, wiesz? Ej no ale cholera, ty nie mówisz serio...
Li: Przykro mi. Ale lepiej pogadajmy z Lou, serio ma stresa.
Z: No okej.
***
Droga powrotna była bardzo długa i męcząca. Co my robimy 76 kilometrów od domu?! Jak myśmy się tu znaleźli, i jeszcze Harry mi nie powiedział, że jestem tam prawie naga... Idziemy w ciszy już tak prawie pół godziny...
H: Iza, daj spokój!
I: NIE!
H: Ale o co ty się obraziłaś?
I: Jak to o co? O to, że nie powiedziałeś mi, że jestem prawie naga! Ja się boję co my w tym bagażniku robiliśmy.. I czemu akurat tam?
H: Mi tylko przykro, że nie pamiętam co robiliśmy.I: Bardzo śmieszne! Ale i tak Ci nie wybaczę..
H: Ja nawet nie zauważyłem.
I: Zatrzymaj się na chwilę... Brzuch mnie strasznie boli..
H: Spokojnie, zatrzymamy się na kilkanaście minut. - Powiedział, ale ja od razu odbiegłam kawałek i zwymiotowałam.
I: O ja.. Nie potrzebne to picie.
H: Wziąć Cię na ręce?
I: Jak powiem nie, to i tak weźmiesz....
H: W sumie, racja. - Chwycił mnie i szedł kawałek ze mną.
I: Nie uważasz, że i tak nie przejdziemy 76 kilometrów na piechotę? Zadzwonię do Li.
H: Dobra... - Postawił mnie na ziemi i dał swój telefon, bo moja torebka w dalszym ciągu się nie znalazła.
I: Liam??
Li: No, a kto? Wiecie już gdzie jesteście?
I: W drodze do Londynu.
Li: A dokładniej, gdzie byliście?
I: W bagażniku jakichś 4 kolesi, a teraz jesteśmy jakieś 74 kilometry od Londynu.
Li: Ile kurwa!
I: 74 kilometry...
Li: Nie no, was nikt nie przebije. Jak żeście się tam znaleźli!
I: Nie mam pojęcia, a może nie gadajmy na marne.. Podjedzie ktoś po nas?
Li: Ja jestem zajęty.. Przedzwoń do Zayna.
I: Ok. To do zobaczenia w szpitalu. - Rozłączyłam się.
Lecz nie zdążyłam zadzwonić do Zayna. Znowu zachciało mi się rzygać. Dałam Hazzie telefon i znowu pobiegłam w krzaki.
H: Ej.. To na pewno nie jest tylko alkohol.. Ja też bym rzygał, zwłaszcza, że wypiłem dużo więcej.
I: Możesz się zamknąć? Denerwujesz mnie..
H: Ja tylko stwierdzam.. Ból brzucha, wymioty...
I: Harry kurwa, zamknij się!
Zadzwoniłam do Zayna, ten był uradowany tym, że znowu będzie mógł jechać autem, za to Maja mniej. Byli oboje ciekawi co się u nas działo, ale powiedziałam im, że powiem im jak będziemy jechali do Londynu. Usiedliśmy z Harrym na kamieniach, gadaliśmy. Ja rzygałam jeszcze 2 razy.. Mam nadzieję, że to jednak dlatego, że za dużo wypiłam.
I jak tam? Podoba wam się? Mi bardzo. Tylko troszkę długi wyszedł.. Troszkę. Chociaż nie będą narzekały, że nie mają co robić. Jak byście mogli, to komentujcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz